piątek, 16 października 2015

Rozdział 4

Pewnie wszyscy zastanawiacie się co z Harrym. Otóż  nie widziałam sie z nim juz 3 tygodnie. Nie utrzymujemy kontaktu. Po nocy w której powiedział te pieprzone dwa słowa, nie widziałam go. Zdaję mi się że mnie unika, ale nie wiem dlaczego. Taylor naciskała mnie wiele razy żebym to ja pierwsza do niego zadzwoniła i z nim porozmawiała ale nawet jej 2 godzinna przemowa nic nie dała. Jestem za bardzo uparta żeby mnie przekonała. Moim zdaniem on po prostu odpuścił, a ja powinnam to uszanować i taki właśnie mam zamiar, tak zrobię. Nie będę się mu narzucała skoro on nie chce.
- Może być ta?- moja stylistka Basia pokazała mi długą ciemnego koloru sukienkę.
- Jest śliczna.- delikatnie się uśmiechnęłam.
- Powinnaś z nim porozmawiać.- powiedziała siadając obok mnie.
- Basia nie rób się druga Taylor, nie będę z nim rozmawiała nie ma takiej potrzeby, poza tym mi już na nim nie zależy.
- Nie zależy ci? A ja uważam że ty go kochasz właśnie.
- Mylisz się.- wstałam i wzięłam od niej sukienkę.- Pójdę przymierzyć.
Sukienka była prześliczna. Leżała idealnie i świetnie się prezentowała. Pokazałam się blondynce i usłyszałam same komplementy. Zdjęłam ją i usiadłam na krześle przed lustrem. Fryzjer uczesał mnie a kosmetyczka umalowała. Znów ubrałam sukienkę a do niej różne dodatki no i buty. Wyglądałam nie najgorzej.
Ustawiałam się do zdjęć na czerwonym dywanie dalej myśląc o Harrym. Raz, Dwa, Trzy...ciągle migały mi po oczach lampy aparatów. Na sali zobaczyłam Taylor ubraną w tego samego koloru sukienkę. Wyglądała prześlicznie. Usiadłam obok niej.
- Cześć.- przywitałam się buziakiem w policzek.
- Uśmiech proszę!- powiedział fotograf.
-  Jak z Harrym?- zapytała.
- Nie zaczynaj znowu już się dziś o nim nasłuchałam od Basi.
- O zobacz.- wskazała głową na chłopaków z One Direction.- Wiesz że oni dziś wręczają statuetkę w tej kategorii w której ty bierzesz udział?
- I co?
- I to że będziesz musiała stać obok niego. Nie umieraj z podniecenia.- zaczęła chichrać.
- Ha Ha...
- W kategorii Best Pop Video nagrodę otrzymuje...-chwila napięcia.- Selena Gomez!
Na początku straszne podekscytowanie, śmiech, radość, ale kiedy zobaczyłam na tej scenie Harrego i innych członków 1D ruszyłam w ich stronę. Statuetkę podał mi Zayn i pogratulował przytuliłam kazdego z osobna i dałam buziaka w piliczek.  Harry tylko się przyglądał.
Podziękowałam bardzo szczerze fanom za to że są zawsze przy mnie, no i oczywiście przyjaciołom za to że mnie wspierają w trudnych dla mnie chwilach.

Kiedy gala się skończyła wszyscy szli na bankiet, ale ja nie miałam na to ochoty.
- Jadę na ranczo.- szepnęłam na ucho Taylor.
- Teraz? Czyś ty oszalała? W tej sukni i w tych butach, tak uczesana i...i w ogóle teraz?!
- Nie przesadzaj.- ucałowałam ją w policzek.- Przyjedź jutro też do mojej mamy. Razem spędzimy trochę czasu i wyrwiemy się z tego miasta.
- Dobra przyjadę, ale nie możesz zaczekać do jutra?- zapytała.
- Nie. Do jutra Tay.- pożegnałam się z nią i wyszłam tylnym wyjściem.

~Taylor~
Rozmawiałam i śmiałam się właśnie razem z Calvinem. Podszedł do nas Harry i na chwilę poprosił mnie żebym za nim poszła.
- Co jest?- zrobiłam zdziwioną minę.
- Wiesz...Ja i Selena...to znaczy ja przyszedłem do niej wtedy......i....
- Wiem Harry, ale to chciałeś mi powiedzieć?
- Nie.
- No więc słucham.- skrzyżowałam ręce.
- Ja ją naprawdę kocham, ale boję się ze po tym wszystkim co jej powiedziałem ona mnie odrzuciła, unika mnie.- zaczęłam się śmiać.- Co?
- Ona powiedziała mi to samo.
- To znaczy?
- Że to ty ją unikasz i przestało ci zależeć. Ona cierpi już od tych cholernych 3 tygodni, a ja nie mogłam jej przetłumaczyć tego że nie ma racji.
- To co ja mam teraz zrobić?
- Hmm... pojechała dziś do mamy na ranczo. Ja jadę tam jutro. Może też przyjedź. Na pewno się ucieszy i wyjaśnicie sobie wszystko.
- Ale to nie taki proste.
- Cholera! Co nie jest proste!? Kochasz ją?! No tak?! Własnie. Więc o co ci chodzi, ona cię chce ty ją chcesz to w czym macie problem? Jezu...
- W tym że.....no w sumie sam nie wiem.
- No własnie. Więc przyjedź jutro. Cześć.


*************
Następnego dnia gdy tylko zjadłam śniadanie poszłam pojeździć konno, po południu przyjechała Taylor i prawie cały dzień namawiałam ją żeby weszła na konia.
- No chodź, pojeździmy razem.
- Możesz o tym zapomnieć nie dosiądę go, jest za duży. Wole go głaskać.- mówiła.- O chyba idzie twój przyjaciel Sel.- powiedziała a ja od razu wyjrzałam zza boksu.
- To niemożliwe.- szepnęłam sama do siebie.
Zobaczyłam...

1 komentarz:

  1. Fajne...
    Zapraszam do mnie lady-truskaweczka.blog.pl

    Ps.Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń